Forum www.siedmiolatka.fora.pl Strona Główna


www.siedmiolatka.fora.pl
Forum o Bitwach z Wojny Siedmioletniej
Odpowiedz do tematu
Bitwa pod Gostyniem 15.09.1761 r.
Krzysiu



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: IR Alt Kreytzen

Działania armii rosyjskiej i pruskiej na ziemi gostyńskiej w dobie wojny siedmioletniej w latach 1759 - 1763

Ledwie ucichły wojenne zawieruchy związane z walkami o tron polski w latach trzydziestych XVIII wieku oraz wojny prusko - austriackie o Śląsk, a już ponownie na mieszkańców ziemi gostyńskiej miały nadejść ciężkie termina. W 1756 roku rozpoczęła się wojna, która przeszła do historii jako siedmioletnia. W konflikcie tym Rzeczpospolita nie brała formalnego udziału, niemniej jednak w pewnych okresach działania wojenne toczyły się na jej terytorium, a uściślając, również na terenie ziemi gostyńskiej. Działania te to zaledwie epizod, czy raczej epizodzik tego konfliktu. Ale przecież te epizodziki są elementami tworzącymi historię i dlatego warto o nich mówić i pisać, tym bardziej że dotyczy losów naszej małej Ojczyzny..

Zanim jednak prześledzimy te działania warto przybliżyć przyczyny i przebieg wojny siedmioletniej. Wojna ta uważana jest za pierwszą wojnę światową. Przeciwko sobie stanęli bowiem władcy największych monarchii XVIII wieku, a wojenne zmagania toczyły się na trzech kontynentach.

Koniec wojen śląskich nie przyniósł trwałego odprężenia w Europie. Impuls do wybuchu kolejnej wojny dały spory kolonialne pomiędzy Francją i Wielką Brytanią w Ameryce Północnej oraz żywiona przez Austrie chęć odzyskania utraconych ziem. Staraniem Wielkiej Brytanii wojna toczyła się jednocześnie w Europie, na morzach i w koloniach. Hrabia Wenzel Anton Kaunitz-Rietberg (od 1753 kanclerz) przekonał cesarzową Austrii, Marię Teresę do ugody z Francją i zawiązania koalicji antypruskiej. W styczniu 1756 roku została zawarta konwencja westminsterska miedzy królem Prus Fryderykiem II (w obawie przed izolacją) i Wielką Brytanią (dla obrony Hanoweru). Ten sojusz obronny przyczynił się do dokonania przez Kaunitza słynnego odwrócenia przymierzy. W maju tego samego roku zawiązał się sojusz austriacko-francuski (tzw. układ wersalski), początkowo obronny, potem zaczepny. Niebawem przystąpiła do niego Rosja, Saksonia, Szwecja i Rzesza (oprócz Hanoweru, Hesji-Kassel i Brunszwiku). Fryderyk II postanowił zapobiec planowanej przeciw niemu na 1757 rok wspólnej akcji koalicjantów i w sierpniu 1756 roku pierwszy wszczął działania wojenne, najeżdżając Saksonię (która po kapitulacji sił saskich w Pirnie stała się jego bazą operacyjną).

Koalicja miała ogromną przewagę potencjału wojennego i dwukrotnie liczniejszą armie. Prusy walcząc z nią, stoczyły ze zmiennym szczęściem szereg bitew, które weszły do klasyki historii wojen. Fryderyk II próbował zaatakować każdego ze sprzymierzonych oddzielnie i zniszczyć jego siły w decydującej, walnej bitwie. W latach 1757-1758 Fryderyk II przeprowadził wielką ofensywę odnosząc zwycięstwa pod Pragą, Roßbach, Sarbinowem i Lutynią, lecz ponosząc także klęski pod Welawą (Groß-Jägersdorf; w wyniku której Rosjanie zajęli Prusy Wschodnie), Kolinem i Hochkirch. Pomocy Prusom udzielili Brytyjczycy. Wojska brytyjskie pod wodzą Ferdynanda Brunszwickiego powstrzymały ofensywę francuską w bitwach pod Krefeld (1758) i Minden (1759). Jednak, gdy w 1761 roku upadł gabinet Williama Pitta, pomoc ta została wstrzymana. Połączone siły austriackie i rosyjskie zniszczyły niemal zupełnie wojska pruskie w bitwie pod Kunowicami (Kunersdorf, 1759). Berlin został doszczętnie złupiony. Mimo to Fryderyk II chciał kontynuować wojnę. Rzeczpospolita w wojnie tej zachowywała neutralność, jednak praktycznie nie respektowaną przez Rosję i Prusy, uwikłane z sobą w konflikt. Sąsiedzi traktowali terytorium naszego kraju, a szczególnie rejony przygraniczne, jako miejsce, gdzie można było uzupełnić zapasy żywności i furażu, jako leża dla swoich oddziałów, a nawet źródło poboru rekrutów.

Mieszkańcy ziemi gostyńskiej przekonali się o tym po raz pierwszy w końcu 1759 roku. Pierwsi pojawili się tu Rosjanie, którzy oprócz rekwizycji nałożyli na Gostyń wysoką kontrybucje w wysokości 4020 zł. Była to suma niebagatelna, biorąc pod uwagę fakt, że ówczesny roczny dochód miasta wynosił 3861 zł. Władze miasta musiały ulec brutalnej przemocy, tym bardziej że rosyjski dowódca zagroził spaleniem miasta, a na pomoc nie można było liczyć.

Mniej więcej w tym samym czasie Borek Wielkopolski stał się miejscem starcia między siłami pruskimi i rosyjskimi. Oddziały pruskie wyparły z miasta rosyjski garnizon. Do zniszczeń, gwałtów, rekwizycji związanych z wojną i obecnością obcych wojsk doszła jeszcze jedna plaga - pomór bydła. Ówczesny proboszcz z Krobi, ks. Piotr Gubański pisał: „W tym roku od św. Marcina [tj. 11 listopada 1759 roku] zdychać poczęło bydło. Mnie samemu zdechło sztuk 21, lubo tylko dwoje się wyrzuciło, inne na czeladź dobiło się. Dwoje koni zostało [...]. konie i bydło zaraz bardzo drogie poczęło być”.

Do kolejnych starć doszło w styczniu i w lipcu 1760 roku. Z terytorium pobliskiego Dolnego Śląska odziały pruskie podejmowały działania polegające na atakowaniu i niszczeniu mniejszych oddziałów rosyjskich, a także należących do nich magazynów prowiantowych i furażowych, rozlokowanych w zachodniej i południowej Wielkopolsce. Akcje te nasiliły się w następnym roku. 14 września (niektóre źródła mówią o 15 września) 1761 roku rozegrała się na naszym terenie znaczna potyczka miedzy armią rosyjską a pruską. Skąd biorą się rozbieżności w dacie tego wydarzenia? Datę 15 września podaje wychodząca w Berlinie gazeta „Berlinische Privilegierte Zeitung” w numerze 114 z dnia 22 września 1761, za. datę 14 września podaje J.G. Tielke w książce „Beiträge zur Kriegskunst und Geschichte des Krieges von 1756 bis 1763”, Freyburg 1778. Również plan bitwy sporządzony przez Prusaków zawiera w tytule datę 14 września. Cztery dni wcześniej, tj. 10 września (wg Tielkego – 11), z okolic Wrocławia wyruszył pruski korpus w sile 14 batalionów piechoty oraz 26 szwadronów kawalerii i zapewne jakichś jednostek artylerii. Na czele jednostek pruskich stał generał - lejtnant kawalerii von Platen. Jego bezpośrednimi zastępcami byli generał - majorzy: von Zieten i von Knobloch. Były to znaczne siły, biorąc pod uwagę ówczesną organizację armii pruskiej: dwa bataliony w sile 6 kompanii tworzyło regiment (dzisiaj użylibyśmy określenia pułk). A więc regimentów piechoty było siedem. Von Zieten był szefem 43 regimentu fizylierów z Wrocławia, a von Knobloch szefował 29 regimentowi piechoty, zwanym też muszkieterskim. Wobec tego te jednostki mogły być i zapewne były w korpusie von Platena. Co do kawalerii, w korpusie był regiment dragonów Friedricha grafa Finckensteina (noszący numer 10) w składzie pięciu szwadronów i dziesięcioszwadronowy regiment czarnych huzarów Ruescha. Regiment „czarnych huzarów” pruskich miał numer 5. Jakie jeszcze inne jednostki kawalerii znalazły się pod komendą von Platena? Na to pytanie autor niniejszego opracowania nie zna odpowiedzi. Również nieznana jest autorowi jednostka i siła artylerii zorganizowana w kompanie, która zapewne znajdowała się w składzie korpusu.

Zadanie, jakie z królewskiej kwatery głównej otrzymał von Platen, polegało na zniszczeniu rosyjskich magazynów w okolicach Poznania. W niedzielę 13 września Prusacy wkroczyli do Krobi (wg Tielkego). Następnego dnia odnieśli pierwszy spektakularny sukces. Wysłany do Kobylina silny podjazd rozbił tamtejsze magazyny i wyparł z miasta carskie oddziały. W Krobi von Platen otrzymał (od miejscowej ludności lub wysłanych patroli) informacje, że w pobliskim Gostyniu znajduje się duży magazyn strzeżony przez znaczne siły rosyjskie. O świcie, we wtorek 15 września (wg „Berlinische privilegierte...”) von Platen, prowadząc dwa bataliony grenadierów oraz regimenty dragonów i czarnych huzarów wyruszył w kierunku Gostynia, by rozpoznać siły nieprzyjaciela.

Niedaleko miasta rozwinął swoje siły w następujący sposób: batalion grenadierów von Rothenburg (17/22), obok niego w rozwiniętym szyku drugi batalion grenadierski von Arnim (28/32), a ona skrzydłach dragoni i huzarzy. Na linii rzeczki (zapewne Malińczy) doszło do drobnego starcia z rosyjską jazdą. Byli to jacyś kozacy, dragoni i huzarzy patrolujący okolice miasta od strony południowej. Rosjanie bez większego problemu zostali odparci, ale pruski dowódca nie zdecydował się na dalszy marsz. Postanowił poczekać na posiłki, które niebawem nadeszły.

Rosjanie popełnili błąd nie obsadzając piechotą miasta, lecz zdecydowali się przyjąć za główny punkt oporu obronny tabor położony tuż za murem klasztoru na Świętej Górze w kierunku Drzęczewa. Tabor tworzyły trzy czworoboki złożone w sumie z 500 wozów ustawionych rzędem, oddalone od siebie o 50 kroków. Siły rosyjskie Tielke ocenił na 2500 piechoty i 800 kawalerzystów (kozacy, dragoni i huzarzy) wspartych trzema bateriami dział (wg „Berlinische privilegierte...” Rosjan było ok. 4000 - 5000). Dwie baterie rosyjskiej artylerii rozmieszczono po obydwu rogach klasztoru a trzecia prowadzić miała ostrzał w kierunku Bogusławek. Na podstawie znanych autorowi źródeł nie udało się ustalić, jakie carskie jednostki walczyły tego dnia pod Gostyniem.

Pruski generał przypuszczał, że Rosjanie znacznymi siłami obsadzili kościół (dzisiejszą bazylikę) i zabudowania kongregacji, by tam stawiać twardy opór. Wydzielił do bezpośredniego szturmu na te obiekty dwa bataliony: muszkieterów von Finck (nr 12) i grenadierów von Goerne (12/39). Prawą i lewą flankę szturmującej piechoty zabezpieczali dragoni. Wsparcia ogniowego miały udzielić dwie baterie artylerii. Jedna z nich zajęła stanowiska na zachód od zabudowań klasztornych, a druga 800 m na lewo od pierwszej.

Pruskie działa rozpoczęły ostrzał, rażąc pociskami klasztor i położony tu. za nim obóz. Artyleryjska kanonada trwała krótko, po czym w oddziałach pruskiej piechoty uderzono w bębny wybijając sygnał „generalmarsch”. Atakowano w zwartych szeregach, z bagnetami na karabinach. Według ówczesnej pruskiej taktyki „ogień piechoty jest do obrony, a do ataku służy jej bagnet”.

Bezpośrednio na klasztor uderzył batalion von Goerne. Grenadierzy wdarli się przez bramę, ale z wielkim zdziwieniem spostrzegli, że nie ma w nim nieprzyjaciela. Lewe skrzydło grenadierów osłaniali muszkieterzy i dragoni (stanowiący również osłonę prawej flanki). Po sforsowaniu zabudowań klasztornych i przewróceniu muru uderzono bezpośrednio na obóz rosyjski. Szturmowały go cztery bataliony - od strony południowej batalion von Goerne, od południowo - zachodniej 1 batalion muszkieterów von Finck, a od zachodu dwa bataliony grenadierskie von Rothenburg i von Arnim. W tym samym czasie, w wyniku brawurowej szarży, pruscy dragoni i huzarzy rozbili część nieprzyjacielskiej jazdy, wypędzając ją do lasu na Bogusławkach. Zacięty bój o ufortyfikowany obóz trwał pół godziny.

Początkowo szturmujący Prusacy zostali powstrzymani celnym ogniem rosyjskiej artylerii. Szczególnie ciężkie straty poniósł batalion von Finck, prowadzony do ataku przez majora von Teuffla. Dwie salwy kartaczy (były to armatnie kule o cienkich ściankach wypełnione wewnątrz żelaznymi kulami do rażenia celów żywych na krótki dystans) zabiły, bądź raniły blisko 100 żołnierzy tego batalionu (były to praktycznie dwie pełne kompanie). Po utracie trzeciego czworoboku wozów, Rosjanie usiłowali powstrzymać atakujących z furią Prusaków w oparciu o położone niedaleko szańce. Ale wkrótce zostali z nich wyparci i zaczęli uciekać ku Krzywiniowi na Bogusławki i przez parów ku miastu. Dwie kompanie dragonów dogoniły uciekających w parowie i tych, którzy nie złożyli broni, w pień wycięli.

Huzarzy, obchodząc Drzęczewo, dopadli uchodzącą z pola walki rosyjską jazdę, biorąc do niewoli oficera w stopniu majora i 150 dragonów. Rosjanie nie byli już zdolni do stawiania jakiegokolwiek zorganizowanego oporu. Ci, którzy nie uciekli, poddawali się lub ginęli w desperackiej, lecz beznadziejnej już dla nich walce. Do pruskiej niewoli dostał się brygadier Czerepow, dwóch pułkowników, trzech majorów i 43 oficerów niższych stopni (w tym 5 ciężko rannych, których zgodzono się pozostawić w Gostyniu) oraz ok. 1800 podoficerów i szeregowych (wg Tielkego było ich 1400). W walce zginęło 12 carskich oficerów i 300 - 400 żołnierzy (Tielke mówi o 600 poległych).

Straty korpusu von Platena wyniosły ok. 200 zabitych (wg Tielkego 150). Z kadry oficerskiej poległ porucznik von Belzig (z batalionu von Rothenburg), a ranni zostali: kapitan von Auerswald, porucznicy von Bockeberg i von Kamecke. Odnośnie zabitych, pojawia się pytanie - gdzie zostali pochowani polegli obu armii? Czy w jednej wspólnej mogile (mogiłach), czy też w osobnych grobach?

Wkrótce po bitwie doszło do spotkania zwycięskiego dowódcy von Platena z pokonanym Czerepowem. Tielke napisał: „Jenerał pruski nie mogąc sobie z prawideł sztuki wojennej wytłomaczyć, dlaczego nie obsadził Kongregacyi, zapytał go o przyczynę. Musiałem - odpowiedział - chronić klasztor, bo jeśli bym go był obsadził, niewątpliwie byłby został zburzony. Taką przyczynę sami tylko księża w klasztorze mogli zrozumieć, ale żaden wojskowy”. Skąd taki szacunek dla świętego przybytku u człowieka, na którego postępowanie skarżyła się miejscowa ludność, doświadczana rekwizycjami i gwałtami ze strony jego żołnierzy? Może szukał usprawiedliwienia własnej klęski i nieudolności? Na te pytania już chyba nigdy nie uda się udzielić odpowiedzi.

Ze sprzętu artyleryjskiego w ręce Prusaków dostały się dwie armaty i pięć haubic (czy jakieś działa uciekający Rosjanie zabrali ze sobą?). Splądrowano zdobyty obóz z owymi 500 wozami wypełnionymi sucharami, chlebem, owsem, śrutem, wojskowym ekwipunkiem i osobistymi bagażami oficerów. Wozy, których nie można było zabrać, podpalono.

Około godziny 20.00 korpus von Platena ruszył na Czempiń, gdzie dotarł następnego dnia około południa. Dalsza trasa marszu wiodła przez Stęszew (17 września). Stąd wysłano do Poznania podjazd kawaleryjski złożony z 500 huzarów i kilku dragonów, który w nocy z 17 na 18 września zniszczył tamtejsze rosyjskie magazyny. Dnia 18 września Prusacy dotarli do Buku, następnego dnia do Lwówka. Dnia 20 września byli już w Międzychodzie, a 21 w Skwierzynie. Następnie przekroczyli granice i weszli na terytorium Nowej Marchii, docierając 21 września do dzisiejszego Gorzowa Wielkopolskiego.

Robert Zbieralski

Artykuł zamieszczony w Gazecie Gostyńskiej. Zamieszczam bez zmian.
Poniżej skład korpusu pruskiego wg Sztabu Generalnego (1834):

bataliony grenadierów: Goerne (12/39), Rothenburg (17/22), (Arnim 28/32), Hachenberg (g5/g10)
regimenty piechoty: Schenkendorf (9), Finck (12), Knobloch (29), Braun (37), Markgraf Heinrich (42)
kawaleria: regimenty dragonów Pomeiske (5 szw.) i Finckenstein (5 szw.) regimenty huzarów Malachowski (8 szw.), Ruesch (7 szw.) i Bosniaken (1 szw.)
artyleria: 4 ciężkie i 4 lekkie 12 funtówki, 4 ciężkie 6 funtówki, 6 haubic (zapewne 7 funtowych), 4 działa artylerii konnej, 28 regimentowych 3 funtówek w batalionach,
tabory: pełny tabor artyleryjski, piekarnia polowa i 8 pontonów.

Ekspedycja wyszła 11 września z obozu pod Świdnicą, na drugi dzień była pod Wrocławiem, 13 września byli w Żmigrodzie, 14 w Kobylinie i 15 września o 4.00 w Gostyniu. Wychodzi, że dziennie pokonywano około 50 km.

Straty pruskie: 300 ludzi, w tym 1 batalion Finck 100 zabitych.

Krzysztof Czarnecki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
g



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Na stronie kronoskaf
wpiszcie Gostyń to będziecie mieli bardziej aktualne dane o bitwie pod gostyniem:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
g



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Z tego co pamiętam to
Pod Gostyniem wg Masłowskiego były 2 słabe trzecie bataliony pod dowództwem Gawriła Czerepowa. Mianowicie 3ci bat. regimentu Uglickiego i 3ci bat. Niżogrowdzkiego. Wg dokumentów miały one na początku 1761 r. : Niżegorodzki 3funtową armatę, Uglicki dwie. Jestem niemal pewien, że Czerepow miał 4 bataliony (Tielke) (Fryderyk że 5) i pułk huzarów z 1 sotnią kozaków, którzy przybyli pod Poznań z Diaczkinem na początku kampani i zasilili inne pułki kozaków. Poza tym Platen miał faktycznie to co wykazane wyżej z tym że 4 lekkie 12 funtówki to austriackie, a 4 haubice były 7 funtowe, pozostałem dwie cięższe. Jak tylko odzyskam komputer to podam ich wagomiar. Wozów faktycznie było 5000 co potwierdzają także źródła rosyjskie.
A nie wszystkie regimenty piechoty pruskiej miały działa 3 funtowe, część miała 6 funtowe:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
g



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Szukałem w różnych miejscach i wygląda na to że pozostałe haubice były 10 funtowe, choć w źródłach niemieckich nie ma zgodności. Najpełniejsze dane co do strat podaje Tielke. Nie będę ich tu cytował. Z datą bitwy jest tak. W roku 1776 Tielke wydał trzeci tom swojego dzieła Beytrage zur Kunst....., w tomie tym wspomina o bitwie gostyńskiej. W tomie tym pisze że był to 15y wrzesień i tabor liczył 500 wozów. W 1786? wydał kolejny tom VI w którym rozpisał bardzo przebieg bitwy gostyńskiej. Poprawił w niej ilość wozów do 5000 i zmienił datę na 14 września. W historiografii niemieckiej częściej spotyka się datę 15 września.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krzysiu



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: IR Alt Kreytzen

Armia pruska miała na stanie tylko dwa wagomiary haubic: siedmio- i dziesięciofuntowe. Jeśli trafiały się inne, były albo zdobyczne, albo ze starych jeszcze zapasów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
g



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

10 funtowe haubice - Long Holtzmann produkcji z 1746 roku 8 kalibrów, 910-1210 funtów wagi beczki, zdaje się, że działa tego wagomiaru brały udział także w większych bitwach takich jak Torgau (8 haubic 10 funtowych)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robzet



Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

W ubiegłym tygodniu upłynęła 250 rocznica bitwy pod Gostyniem. Niestety bez echa w moim mieście. W "Nowej Gazecie Gostyńskiej" zamieszczono
mój artykuł, który wklejam poniżej. Jest on kompilacją napisanego przeze mnie wcześniej artykułu "Działania armii rosyjskiej i pruskiej na ziemi gostyńskiej w dobie wojny siedmioletniej w latach 1759 - 1763" zamieszczonego na początku tego wątku. Dodałem do tego te fakty i ustalenia , które Szacowni Koledzy zechcieli załączyć w tym wątku oraz trochę faktów ze źródeł rosyjskich uzyskanych dzięki uprzejmości Pana Andrzeja Smektały

250 ROCZNICA BITWY POD GOSTYNIEM- 15 IX 1761


Jednym z najbardziej znanych militarnych epizodów jakie rozegrały się na ziemi gostyńskiej była bitwa stoczona 15 września 1761 roku nieopodal bazyliki na Świętej Górze, miedzy oddziałami rosyjskimi a pruskimi. W roku bieżącym obchodzimy 250 rocznicę tego wydarzenia, dlatego warto je przypomnieć.
Batalia ta była jednym z epizodów tzw. wojny siedmioletniej toczonej w latach 1756-1763.Konflikt ten toczył się między sprzymierzonymi Prusami i Anglią a koalicją, gdzie główną rolę odgrywały Austria, Rosja i Francja. Działania wojenne toczyły się nie tylko na kontynencie europejskim, ale również w Ameryce Północnej, Karaibach i w Azji. W wojnie tej Rzeczpospolita nie brała formalnego udziału, nie mniej jednak w pewnych okresach działania wojenne toczyły się na jej terytorium. Armia rosyjska i pruska traktowała Polskę jako przysłowiową „karczmę przydrożną”, gdzie można było uzupełnić zapasy żywności i furażu (paszy dla koni) a także jako leża dla swoich oddziałów . Mieszkańcy ziemi gostyńskiej przekonali się o tym po raz pierwszy w końcu 1759 roku. Pierwsi pojawili się tu Rosjanie, którzy oprócz rekwizycji nałożyli na Gostyń wysoką kontrybucję w wysokości 4020 zł. Była to suma niebagatelna, biorąc pod uwagę fakt, że ówczesny roczny dochód miasta wynosił 3861 zł. Władze miasta musiały ulec brutalnemu naciskowi, tym bardziej, że rosyjski dowódca zagroził podpaleniem miasta. W styczniu i w lipcu 1760 roku z terytorium pobliskiego Dolnego Śląska odziały pruskie podejmowały działania polegające na atakowaniu i niszczeniu mniejszych oddziałów rosyjskich a także należących do nich magazynów prowiantowych i furażowych rozlokowanych w zachodniej i południowej Wielkopolsce. Akcje te nasiliły się w następnym roku tj. 1761. Źródła pruskie podają, że 6 lipca pod Gostyniem doszło starcia z Rosjanami, w którym uczestniczył 5 regiment huzarów von Ruesch (tzw.„czarni huzarzy”- nazywani tak od koloru mundurów).
W dniu 11 września z obozu pod Świdnicą wymaszerował pruski korpus dowodzony przez generała -lejtnanta kawalerii Gubislawa Friedricha von Platena. Jego bezpośrednimi zastępcami byli generał-majorzy: von Zieten i von Knobloch Wg źródeł pruskich w jego składzie znajdowały się następujące jednostki:
Piechota: 5 batalionów grenadierów: von Goerne (12/39), von Rothenburg (17/22), von Arnim (28/32), von Hachenberg (g5/g10) i piąty noszący numer 24/34
5 regimentów (pułków) piechoty (każdy złożony z dwóch batalionów, w sile 6 kompanii każdy) 9 von Schenckendorf, 12 von Finck, 29 von Knobloch, 37 fizylierski von Braun i 42 fizylierski Markgraf Heinrich
Kawaleria: 9 regiment dragonów von Pomeiske ( w składzie 5 szwadronów) 10 regiment dragonów von Finckenstein (także w składzie 5 szwadronów.), regimenty huzarów 7 von Malachowski (8 szwadronów.), 5 (tzw.„czarni huzarzy”)von Ruesch (7 szwadronów) i Bosniaken (1 szw.), niektóre źródła wspominają jeszcze 9 regiment huzarów von Belling. Korpus dysponował także artyleria na którą składały się:8 dział 12 funtowych, 4 działa 6 funtowe,6 haubic 7 funtowych,4 działa artylerii konnej (6 funtowe lekkie) i 28 regimentowych dział 3 funtowych w batalionach piechoty. Oprócz tego von Platen prowadził z sobą pełny park artyleryjski, polową piekarnie i 8 pontonów. Odziały pruskie 12 września doszły pod Wrocław, następnego dnia osiągnęły Żmigród. Prusacy poruszali się w tempie ok. 50 km na dobę. W niedzielę 13 września Prusacy wkroczyli do Krobi. Następnego dnia odnieśli pierwszy spektakularny sukces. Wysłany do Kobylina silny podjazd rozbił tamtejsze magazyny i wyparł z miasta carskie oddziały. Rosyjskie źródła wspominają, że Prusacy rozbili z tym starciu macedoński pułk huzarów. Rosjanie starali się rozpoznać kierunki działań nieprzyjaciela. W raporcie z dnia 11 września generał G. Berg (głównodowodzący rosyjskimi siłami lekkimi na wschodnim brzegu Odry) donosił, że wysłany przez niego oddział dowodzony przez majora Filipowicza dotarł do Rawicza, gdzie od tamtejszego burmistrza uzyskał informację, o tym że w Gostyniu znajdowały się oddziały rosyjskie dowodzone przez brygadiera Czerepowa i że Prusacy pomaszerowali przez Krobię prosto na Gostyń. Filipowicz raportował również o zniszczeniu magazynów w Kobylinie. Inny oficer podległy Bergowi-pułkownik Daczkin meldował, że Pruski korpus liczy ok. 10-12 tysięcy żołnierzy a dowodzący nim generał –lejtnant Platen „miał zamiar przedostać się do Polski w celu spustoszenia magazynów”. O świcie, we wtorek 15 września von Platen prowadząc dwa bataliony grenadierów, 10 regiment dragonów i „czarnych” huzarów wyruszył w kierunku Gostynia ,by rozpoznać siły nieprzyjaciela. Niedaleko miasta rozwinął swoje siły w następujący sposób: batalion grenadierów von Rothenburga, obok niego w rozwiniętym szyku drugi batalion grenadierski von Arnima a obok nich finkensteinowscy dragoni i „czarni’ huzarzy. Na linii rzeczki (zapewne Malińczy) doszło do drobnego starcia z rosyjską jazdą. Byli to zapewne jacyś kozacy, dragoni i huzarzy patrolujący okolice miasta od strony południowej. Rosjanie bez większego problemu zostali odparci, ale pruski dowódca nie zdecydował się na dalszy marsz. Postanowił poczekać na posiłki, które niebawem nadeszły. Rosjanie popełnili błąd nie obsadzając piechotą miasta, lecz zdecydowali się przyjąć za główny punkt oporu obronny tabor (tzw wagenburg) położony tuż za murem klasztoru na św. Górze w kierunku Drzęczewa. Tabor tworzyły trzy czworoboki złożone w sumie z 500 wozów ustawionych rzędem, oddalone od siebie o 50 kroków. Wojska carskie nie osadziły zabudowań klasztornych, co okazało się być poważnym błędem, który przyczynił się do ich klęski .Siły rosyjskie źródła pruskie oceniają na 2500 piechoty i 800 kawalerzystów (kozacy, dragoni i huzarzy) wspartych trzema bateriami dział ( inne podają, że Rosjan było ok. 4000- 5000 ). Dwie baterie rosyjskiej artylerii rozmieszczono po obydwu rogach klasztoru a trzecia prowadzić miała ostrzał w kierunku Bogusławek. Co do jednostek rosyjskich źródła internetowe umiejscawiają w tej bitwie : 3 batalion Ulickiego pułku piechoty, 3 batalion Niżogorodzkiego pułku piechoty i dwa bataliony Szirwańskiego pułku piechoty a także pułk huzarów ( niewykluczone, że był to niekompletny , po klęsce w Kobylinie - pułk macedoński )oraz sotnia kozaków a także prawdopodobnie jakiś oddział dragonów. Siłami rosyjskimi dowodził brygadier Gawrił Czerepow.
Pruski generał przypuszczał, że Rosjanie znacznymi siłami obsadzili kościół (dzisiejszą bazylikę) i zabudowania kongregacji, by tam stawiać twardy opór. Wydzielił do bezpośredniego szturmu na te obiekty dwa bataliony: muszkieterów von Finka i grenadierów von Goerna. Prawą i lewą flankę szturmującej piechoty zabezpieczali dragoni. Wsparcia ogniowego miały udzielić dwie baterie artylerii. Jedna z nich zajęła stanowiska na zachód od zabudowań klasztornych a druga 800 m na lewo od pierwszej. Pruskie działa rozpoczęły ostrzał, rażąc pociskami klasztor i położony tuż za nim obóz. Artyleryjska kanonada trwała krótko, poczym w oddziałach pruskiej piechoty uderzono w bębny wybijając sygnał „generalmarsch”. Atakowano w zwartych szeregach, z bagnetami na karabinach. wg ówczesnej pruskiej taktyki „ogień piechoty jest do obrony, a do ataku służy jej bagnet”. Bezpośrednio na klasztor uderzył batalion grenadierów von Goerne. „Wdarł się przez bramę, ale z wielkim zdziwieniem spostrzegł, że nie masz w nim nieprzyjaciela.” Lewe skrzydło grenadierów osłaniali muszkieterzy i dragoni (stanowiący również osłonę prawej flanki). Po sforsowaniu zabudowań klasztornych i przewróceniu muru uderzono bezpośrednio na obóz rosyjski. Szturmowały go cztery bataliony- od strony południowej batalion von Goerna, od południowo- zachodniej muszkieterzy von Finka a od zachodu dwa bataliony grenadierskie von Rothenburga i von Arnima. W tym samym czasie, w wyniku brawurowej szarży pruscy dragoni i huzarzy rozbili część nieprzyjacielskiej jazdy wypędzając ją do lasu na Bogusławkach. Zacięty bój o ufortyfikowany obóz trwał pół godziny. Początkowo szturmujący Prusacy zostali powstrzymani celnym ogniem rosyjskiej artylerii. Szczególnie ciężkie straty poniósł batalion von Finka prowadzony do ataku przez majora von Teuffla. Dwie salwy kartaczy (były to armatnie kule o cienkich ściankach wypełnione wewnątrz żelaznymi kulami do rażenia celów żywych na krótki dystans) zabiły, bądź raniły blisko 100 żołnierzy tego batalionu . Po utracie trzeciego czworoboku wozów, Rosjanie usiłowali powstrzymać atakujących z furią Prusaków w oparciu o położone niedaleko szańce. Ale wkrótce zostali z nich wyparci. Rosjanie „zaczęli pierzchać ku Krzywiniowi na Bogusławki i przez parów ku miastu”. Dwie kompanie 10 regimentu dragonów dogoniły uciekających w parowie i tych, którzy nie złożyli broni „w pień wycięli”. ”Czarni” huzarzy obchodząc Drzęczewo dopadli uchodzącą z pola walki rosyjską jazdę biorąc do niewoli oficera w stopniu majora i 150 dragonów. Rosjanie nie byli już zdolni do stawiania jakiegokolwiek zorganizowanego oporu. Ci którzy nie uciekli, poddawali się lub ginęli w desperackiej, lecz beznadziejnej już dla nich walce. Do pruskiej niewoli dostał się brygadier Czerepow , dwóch pułkowników , trzech majorów i 43 oficerów niższych stopni (w tym 5 ciężko rannych, których zgodzono się pozostawić w Gostyniu) oraz ok. 1800 podoficerów i szeregowych (wg innych źródeł było ich 1400). W walce zginęło 12 carskich oficerów i 300-400 żołnierzy (a nawet jest mowa o 600 poległych). Straty korpusu von Platena wyniosły ok. 200 zabitych . Z kadry oficerskiej poległ porucznik von Belzig (z batalionu von Rothenburga) a ranni zostali: kapitan von Auerswald, porucznicy von Bockeberg i von Kamecke.
Wkrótce po bitwie doszło do spotkania zwycięskiego wodza- von Platena z pokonanym Czerepowem – Jeden z pruskich autorów J.G. Tielke napisał: „Jenerał pruski nie mogąc sobie z prawideł sztuki wojennej wytłomaczyć, dlaczegoby nie obsadził Kongregacyi, zapytał go o przyczynę. Musiałem- odpowiedział – chronić klasztor, bo jeśli bym go był obsadził, niewątpliwie byłby został zburzony. Taką przyczynę sami tylko księża w klasztorze mogli zrozumieć, ale żaden wojskowy”. Czerepow powoływał się przy tym na rozkaz wyższego dowództwa, aby chronić obiekty zabytkowe i sakralne w pobliżu, gdzie toczyły się walki. Ocalenie w ten sposób kościoła i kongregacji na Świętej Górze wielu duchownych i świeckich widziało jako cud sprawiony przez Matkę Boską. Ze sprzętu artyleryjskiego, w ręce Prusaków dostały się dwie armaty i pięć haubic. (czy jakieś działa uciekający Rosjanie zabrali ze sobą ?).Splądrowano również zdobyty obóz z owymi 500 wozami wypełnionymi sucharami, chlebem, owsem, śrutem, wojskowym ekwipunkiem i osobistymi bagażami oficerów. Wozy, których nie można było zabrać podpalono. Rosyjski opis wydarzeń z 15 września jest trochę inny. Wspomniany już wyżej major Daczkin w raporcie datowanym na 17 września donosił generałowi Bergowi, że rosyjski oddział podległy brygadierowi Melgunowowi wziął do niewoli pruski odział prowadzący rozpoznanie. Wśród jeńców znalazł się chorąży markgraf Heinrichow. Pruski oficer miał zeznać, że korpus von Platena składał się z czterech regimentów piechoty, trzech batalionów grenadierów, dwóch pułków jazdy i piętnastu szwadronów huzarów. Von Platen miał dysponować również silną artylerią liczącą około 30 dział (nie licząc dział regimentowych) Zaatakowany Czerepow miał bronić się ze swoimi żołnierzami cztery godziny. Wobec silnego ognia artylerii musiał uleć. Sam Czerepow próbował uciec furmanką (tzw. podwodą) ale został wzięty do niewoli. Zawartość wozów została po części zniszczona, zrabowana lub rozdana miejscowym mieszkańcom a także jeńcom „ile tylko każdy wziąć mógł”. Rosyjski autor D.F. Masłowski w książce „Armia rosyjska w wojnie siedmioletniej”- podaje, że oddziały Czerepowa przemieszczały się od strony Poznania i w dniu 14 września dotarły do Gostynia, w pobliżu którego rozłożono obóz. Rosyjski dowódca nie zachowując należytych środków ostrożności, został zaatakowany wieczorem (sic !) 15 września przez 10 tysięczny korpus pruski. Wykorzystując ustawione (w tzw. wagenburg) wozy taborowe Rosjanie odparli dwa ataki. Silnie ostrzeliwani przez pruską artylerię, po zużyciu całej amunicji porzucili obóz , próbując wyrwać się z okrążenia. Udało się to tylko części z nich. Ocalałe resztki obozu zostały zagarnięte przez wojska pruskie. Sam Czerepow z dwoma innymi starszymi oficerami dostał się do niewoli. Tak wygląda opis wydarzeń ze strony rosyjskiej.
Około godziny 20 korpus von Platena ruszył na Czempiń, gdzie dotarł następnego dnia około południa. Dalsza trasa marszu wiodła przez Stęszew (17 września). Ze Stęszewa wysłano do Poznania podjazd kawaleryjski złożony z 500 huzarów i kilku dragonów, który w nocy z 17 na 18 września zniszczył tamtejsze rosyjskie magazyny. Dnia 18 września Prusacy dotarli do Buku, następnego dnia do Lwówka. Dnia 20 września byli już w Międzychodzie a 21 w Skwierzynie. Następnie przekroczyli granicę i weszli na terytorium Nowej Marchii, docierając 21 września do Landsberga (dzisiejszego Gorzowa Wielkopolskiego).
Przez 3 dni z polecenia władz miejskich Gostynia, miejscowa ludność zbierała z pola walki zwłoki poległych żołnierzy i składała je na uświęconej ziemi na terenie klasztornym. Przeor świętogórski ks. Prażmowski odprawił modły żałobne nad zbiorową mogiłą zakończone nabożeństwem w kościele.
Działania wojsk pruskich, w tym także korpusu von Platena spowodowały sporo zamieszania w dowództwie rosyjskim. By nie narażać swoich oddziałów stacjonujących w południowej i zachodniej Wielkopolsce na dywersyjne wypady nieprzyjaciela z terenów Śląska, Rosjanie byli zmuszeni wycofać się w głąb Rzeczypospolitej. Znów należy podkreślić paradoksalność całej sytuacji- słaba Polska nie była w stanie zapobiec, by jej silni sąsiedzi walczyli z sobą na jej terytorium, czując się tu jak u siebie.
Bitwa pod Gostyniem nie była wielką bitwą w porównaniu z innymi bataliami wojny siedmioletniej, takimi jak Sarbinów, Kije, czy Kunowice. Jest ona znana głównie miejscowym regionalistom i osobom zajmującym się profesjonalnie lub hobbistycznie historią wojny siedmioletniej. Smuci jednak fakt, że nie ma właściwie żadnego większego, widzialnego śladu upamiętniającego to wydarzenie. Jedyną pamiątką jest armatnia kula z wyrytym napisem „15 września 1761”wmurowana nad bocznym drzwiami bazyliki świętogorskiej . Przydałby się chociaż skromny obelisk lub tablica. Nie chodzi, aby sławił chwałę pruskiego oręża i rosyjską klęskę, ale aby turyści czy pielgrzymi zwiedzający Świętą Górę mogli się zatrzymać i zadumać nad tym jak burzliwe były dzieje tego miejsca. Mógłby być to również dodatkowy element na turystycznej mapie powiatu gostyńskiego.
Autor pragnie serdecznie podziękować panu Robertowi Czubowi- za zachętę i inspirację do napisania tego artykułu oraz panu Andrzejowi Smektale za przekazanie i zgodę na wykorzystanie źródeł rosyjskich dotyczących bitwy pod Gostyniem pozyskanych z Federalnej Agencji Archiwów Federacji Rosyjskiej w Moskwie za pośrednictwem Generalnego Konsulatu Federacji Rosyjskiej w Poznaniu.

Robert Zbieralski


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bitwa pod Gostyniem 15.09.1761 r.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu